Taro na trzy sposoby z chrupiącą barramundi

Przygotowanie:

Barramundi w kokosowej panierce:
170 g dzikiej barramundi
⅓ szklanki tartego kokosa
10 kawałków kandyzowanego imbiru
2 świeże ząbki czosnku
2 listki limonki kaffir
¼ szklanki bułki tartej
sól/pieprz
⅓ szklanki roztopionego masła

Sop-Sop (styl Dunk):
1 duży batat
1 duże taro (odmiany bunalong lub samoańskiej różowej)
½ dyni japońskiej kabocha
375 ml śmietanki kokosowej
2 liście limonki kaffir
2 ząbki czosnku
1-2 jajek
sól/pieprz

Łodygi taro w tempurze:
¼ szklanki mąki pszennej
¼ szklanki skrobi kukurydzianej
½ łyżeczki sody oczyszczonej
½ łyżeczki soli
1 szklanka schłodzonej wody sodowej
rozgniecione chili do smaku
rozgnieciony imbir do smaku
1 pęczek łodyg taro, obranych i przyciętych

Chipsy taro:
1 taro obrane i skrojone na tarce typu „mandolina” na plastry grubości 1-2 mm

Barramundi w panierce kokosowo-imbirowej:
Zmiksować kokos, grubo pokrojony imbir, obrany czosnek i liście limonki tak, żeby powstała mieszanka przypominająca okruchy chleba. Doprawić solą i pieprzem. Dodać bułkę tartą i roztopione masło. Zmiksować ponownie, żeby składniki się połączyły. Ułożyć grubą warstwę masy na rybie. Przełożyć na posmarowaną tłuszczem blachę. Piec około 12-15 minut w piekarniku rozgrzanym do 160 -180 stopni C.

Sop-Sop:
Taro, dynię i batat, obrać i zetrzeć na tarce typu „mandolina” na plastry o grubości 2-3 mm. Przełożyć do trzech osobnych miseczek. Śmietankę kokosową wymieszać z liśćmi limonki, czosnkiem i jajkami. Doprawić solą i pieprzem. Podzielić na cztery równe porcje i polać warzywa.
Podrzucić. Warzywa przekładać warstwami na blachę wyłożoną folią. Piec 20-25 minut w piekarniku rozgrzanym do temperatury 160-180 stopni. Pokroić radełkiem na kwadraty.

Łodygi taro:
Wymieszać wszystkie składniki, żeby powstało gładkie ciasto. Łodygi taro zanurzyć w cieście i smażyć 3 minuty w oleju.

Chipsy z taro:
1 taro obrać i zetrzeć na tarce typu \"mandolina\" na plastry grubości 1-2 mm. Smażyć 3 minuty w oleju, aż będą chrupiące. Posolić do smaku. Użyć jako przybranie do barramundi.

Opracowane na podstawie programu „Przewodnik po Australii dla smakoszy”.